Historia Żyrzyna i okolic

Ślady osadnictwa w okolicach Żyrzyna sięgają czasów przedhistorycznych. W roku 1936, trzy lata po sensacyjnym odkryciu grodu kultury łużyckiej w Biskupinie, podczas poszerzania drogi wiodącej z Żyrzyna do Baranowa odkryto ślady przedhistorycznej osady zajmującej powierzchnię około 0,40 ha. Na podstawie przeprowadzonych badań archeologicznych ustalono, że osada ta należała do kultury łużyckiej i istniała ok. 1800-1200 lat przed naszą erą. Z tego czasu pochodzą nóż krzemienny, urny z prochami i różne kamienne narzędzia. W późniejszym czasie osada została spalona.

Cechą charakterystyczną kultury łużyckiej był osiadły, rolniczy tryb życia. Podstawowym zajęciem ludności była uprawa ziemi i hodowla zwierząt. Do uprawy roli używano motyk wykonanych z fragmentów poroża zwierząt, wykorzystywano rogowe narzędzia do kopania i sadzenia, do orki zaś wykonane z drewna radła, do których zaprzęgano zwierzęta pociągowe. Ówczesna ludność uprawiała głównie pszenicę, jęczmień, proso oraz groch, bób, soczewicę, a także len oraz mak. Hodowano bydło rogate, świnie, owce i konie. Mieszkańcy ziemi żyrzyńskiej w tym czasie zajmowali się obróbką kości, drewna, gliny, poroża, krzemienia, kamienia, wytwórczością ceramiczną i tkacką. Jak widać kultywowana do dziś w Borysowie tradycja tkacka liczy sobie kilka tysięcy lat. Przez cały okres trwania kultury łużyckiej rozwinięte było także odlewnictwo, początkowo brązu, później żelaza. Cała wytwórczość metalurgiczna bazowała raczej na surowcu importowanym, zatem musiał rozwijać się tutaj także handel. Prawdopodobne jest to, że odkryta przez archeologów osada mogła uczestniczyć w wymianie handlowej o wymiarze znacznie szerszym, niż podejrzewamy.

Nie wiadomo, jak doszło do spalenia osady odkrytej pod Żyrzynem. Wiadomo natomiast, że najazdy Scytów i związana z nimi wędrówka ludów spowodowały likwidację wielu osad kultury łużyckiej. Możliwe, że wojowniczy Scytowie najechali i spustoszyli także okolice dzisiejszego Żyrzyna.

Historia zatoczyła koło i śladami starożytnego szlaku biegnie dziś prowadzący przez Polskę, Słowację i Węgry rowerowy Bursztynowy Szlak Greenways. Na terenie gminy Żyrzyn zostały wytyczone łączące się z nim dwa szlaki rowerowe o łącznej długości ponad 47 km. Cała sieć połączonych ze sobą szlaków stanowiących odnogi ww. szlaku liczy prawie 500 km.

Najstarsze pisemne wzmianki o Żyrzynie znaleźć można w kronikach Jana Długosza. Żyrzyn opisywany jest tam jako wieś szlachecka, należąca do parafii Końskowola, której właścicielem jest dziedzic Stanisław z domu Jarzyna. Stanisław z Żyrzyna wymieniany jest w Lubelskiej Księdze Podkomorskiej z 1486 r. i dokumencie z 3 kwietnia 1503 r. pochodzącym z Archiwum Sanguszków. Swą siedzibę miał on prawdopodobnie w tym samym miejscu, gdzie rezydowała wiele wieków później rodzina Wesslów. Wieś posiadała łany kmiece, z których dziesięcinę snopową i konopną płaciło się na rzecz biskupa krakowskiego. Według „Liber beneficiorum” Długosza znajdował się tam również folwark rycerski, z którego nie była pobierana dziesięcina.

W XVI w. dobra żyrzyńskie należały do Żyrzyńskich. Pod koniec XVI stulecia od synów Kasprowych część wsi nabyli Olbracht i Felicja Męcińscy herbu Poraj. Pozostała część majątku należała w dalszym ciągu do Żyrzyńskich, którzy z czasem wyprzedawali swoje dobra. W dokumentach pochodzących z 1675 r. dotyczących erekcji kościoła w Żyrzynie, który należał wówczas do parafii Gołąb, wymieniany jest jeszcze Stanisław Żyrzyński.

W roku 1612 Felicja Męcińska z Głogowskich ufundowała w Żyrzynie drewniany kościółek. Po Olbrachcie i Felicji Męcińskich dobra odziedziczyły ich dzieci: Stanisław, Zofia i Wojciech. Po przedwczesnej śmierci Olbrachta dzieci wychowywała bardzo religijna Felicja, która miała duży wpływ na wybór drogi życiowej syna Wojciecha. Po śmierci Stanisława i spłacie Zofii całość majątku przejął Wojciech Męciński, który nie wiązał swoich planów z gospodarowaniem majątkiem lecz postanowił zostać misjonarzem i nawracać egzotyczne, zamorskie nacje na wiarę katolicką. W roku 1625 r. przekazał Żyrzyn wraz z 16 innymi wsiami i miasteczkiem Nowodwór na rzecz zakonu jezuitów.

Ufundowany w 1612 r. przez Felicję Męcińską kościółek pozostawał w posiadaniu jezuitów, został przez nich odnowiony. Potem w tym miejscu wybudowano nową świątynię z domem misyjnym, w którym stale rezydował ksiądz. Aż do roku 1773 roku majątek Żyrzyn należał do jezuitów, pozostała jego część, mocno rozdrobniona, pozostawała w rękach spadkobierców rodu Żyrzyńskich. Po kasacji zakonu jezuitów w 1773 r. ich majątek przejęła Komisja Edukacji Narodowej i wydzierżawiła w 1781 r. pojezuicki majątek żyrzyński Stanisławowi Kostce Krajewskiemu.

Począwszy od 1786 r. poszczególne części żyrzyńskiego majątku wykupowała rodzina Rudnickich. Ignacy Rudnicki odkupił w 1786 r. pojezuicką część od Stanisława Kostki Krajewskiego, następnie nabywał przez dziesięć lat kolejne części: w 1789 – od Józefa Kalasantego i Filipa Nereusza braci Olizarów, w 1791 – od Michała Wandalina hr. Minszech, w 1799 – od Wincentego Gałęzowskiego. Po śmierci Ignacego Rudnickiego dobrami zarządzał drugi mąż Elżbiety Rudnickiej – Żóchowski, a następnie syn Ignacego – Władysław. Po śmierci Elżbiety od 1823 r. dobra dziedziczą dzieci Ignacego: Anastazja, Józefa, Karolina, Maryanna i Władysław. W roku 1826 jednymi z właścicieli części dóbr są bracia Tymoteusz, Jan i Bronisław Rudniccy (synowie Władysława). Rozdrobniony majątek nie przynosił dochodów, popadał w coraz większe zadłużenie i ostatecznie w 1833 r. został publicznie zlicytowany. Całość dóbr nabył znany już nam dziedzic dóbr Łysobyki (dzisiejsze Jeziorzany) – Adam Wessel. Zmarł on w roku 1853.

Zniszczony drewniany kościółek wybudowany przez Felicję Męcińską ostatecznie rozebrano, zastępując go w roku 1853 murowaną kaplicą, w której pochowano Adama Wessla. Majątek po rodzicach wykupił od pozostałych spadkobierców w 1858 r. na publicznej licytacji Ignacy Wessel. Po jego śmierci w roku 1874 od sukcesorów całość dóbr nabyła jego żona Zofia ze Staszewskich Wessel, zaś po niej, po1896 r., majątek odziedziczył syn Stanisław wraz z żoną Zofią. Wesslowie władali Żyrzynem aż do roku 1944, kiedy majątek znacjonalizowano na mocy dekretu o reformie rolnej. Murowana kaplica stała się zaś rodową kryptą dla kolejnych pokoleń rodziny Wesslów.

Żyrzyn w całym kraju znany jest z bitwy, którą powstańcy styczniowi 8 sierpnia 1863 r. stoczyli z rosyjskim konwojem przewożącym pieniądze. Rosjanie przewozili 200 tys. rubli, powstańcy przejęli 140 tys. Co się stało z brakującymi 60 tys. rubli? Jaka to była wartość, może nam uzmysłowić fakt, że koń roboczy kosztował wówczas ok. 49 rubli, pokój w Hotelu Europejskim – 3 ruble (obecnie 67 €). Wartość zaginionego skarbu, przeliczając na współczesną walutę zjednoczonej Europy, wynosiła ponad 1,3 mln €. Według jednej z miejscowych opowieści skrzynię ze skarbem chcieli cichaczem ukryć dwaj powstańcy. Nie mogli podobno dojść do porozumienia co do miejsca ukrycia skarbu i dlatego jeden z nich podczas kłótni zabił swojego kompana. Ruble zakopał w sobie tylko znanym miejscu, gdzieś w pobliżu grobli, w okolicy jeziora Piskory. Wkrótce, w jednej z potyczek zginął człowiek, który ukrył skarb. Skrzynia ze złotem przeleżała do czasów II Rzeczpospolitej. Wtedy na zlecenie ówczesnego właściciela majątku – Stanisława Wessla prowadzono prace porządkujące okolice jeziora Piskory. Podczas udrożniania rowów odprowadzających wodę z jeziora, jedna z pracownic pochodząca ze wsi Bonów, natknęła się na dnie zarośniętego rowu na drewnianą skrzynię. Zapamiętała miejsce i wieczorem wraz z mężem w absolutnej tajemnicy wydobyli skrzynię ze skarbem. Jak mówi legenda, wkrótce kupili ziemię i wybudowali dla siebie nowy dom. W 1936 ludność wsi Bonów przymusowo przesiedlono na grunty wsi Siostrzytów, a na jej terenie powstał poligon Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. W nowym miejscu zamieszkania, w gminie Trawniki, właściciele złotych rubli, stali się jednymi z najbogatszych gospodarzy. Wykupili w całej okolicy dla siebie i dzieci duże ilości ziemi, lasów oraz łąk.
W czasie II wojny światowej na terenie gminy Żyrzyn działał świetnie zorganizowany ruch oporu. Bardzo silne struktury miały tutaj Bataliony Chłopskie oraz Armia Krajowa. Wydawana była prasa konspiracyjna, m.in. tygodnik „Twierdza”. W czasie okupacji funkcję komendanta obwodu BCh pełnił Jan Pasiak (w konspiracji „Wiater” i „Jawor”), który był jednocześnie kierownikiem miejscowej szkoły. 11 listopada 1943 r. gestapo usiłowało aresztować w Bałtowie „Wiatra”. Podejrzewając możliwość aresztowania, wyprowadził się on stąd jeszcze w lecie 1943 roku. Rozwścieczeni jego nieobecnością Niemcy zamordowali braci Jana i Dionizego Rułków, wiedząc o tym, że w ich domu ukrywał się wcześniej Jan Pasiak.

Rok 1943 przyniósł poważne nasilenie działań bojowych i dywersyjnych również w okolicach Żyrzyna, tak ze strony Batalionów Chłopskich, jak i Armii Krajowej. Wzmogły się także represje ze strony wroga. W nocy l2 lipca l943 r. hitlerowcy otoczyli przysiółek Dworzysko w Bałtowie i zaczęli mordować mieszkańców. We wsi zapanował popłoch. Od granatów zapaliły się budynki. Ludzie zaczęli uciekać do pobliskiego lasu, ale wieś została otoczona przez Niemców. Pacyfikacja była straszliwą karą za udzielenie schronienia i pomoc jeńcom radzieckim zbiegłym z obozu w Dęblinie. Niektóre osoby spłonęły żywcem po wrzuceniu do ich domów granatów. Kto zdołał zbiec daleko, ocalał. Ci, którzy usiłowali ratować mienie, zginęli od kul i granatów. Z Żyrzyna i Osin jechały na ratunek straże pożarne. Niemcy nie dopuścili ich do ognia. Tej nocy spłonęło 12 zabudowań, zamordowano 33 osoby, w tym 5 całych rodzin. Pozostałych przy życiu mężczyzn we wsi spędzono nazajutrz z łopatami i kazano im grzebać zabitych tam, gdzie padli, nie pozwalając zawieźć na cmentarz.

Po wycofaniu się Niemców na początku sierpnia 1944 r., wojska sowieckie wraz z Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte stacjonowały krótko w okolicach Żyrzyna. „Wyzwolenie” przez sowietów okazało się wprowadzeniem nowego terroru. W pobliżu Bałtowa zaczął wkrótce urzędować Narodnyj Komissariat Wnutriennich Dieł, czyli sowiecki Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych nazywany w skrócie NKWD. Rozpoczęła się walka z polskim podziemiem. Partyzantów z AK i BCh aresztowano, przetrzymywano w tymczasowym obozie, przesłuchiwano, poddawano torturom, wysyłano do więzienia na lubelskim zamku. Losów wielu aresztowanych nie udało się ustalić, część zginęła na miejscu. Zadania NKWD wkrótce przejął Urząd Bezpieczeństwa, który kontynuował bezwzględną walkę z żołnierzami WiN.

Autor opracowania: Sławomir Łowczak

Back to top